Czym jest Pawilon 512? Wystawa „Ośmieceni”

Pawilon 512 otwarto w 2011 roku, a ja nawet nie miałam pojęcia o jego istnieniu! Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że budynek jest sprytnie ukryty nad brzegiem rzeki pod trawą, więc z góry, od strony CNK, w ogóle go nie widać. 


Jest to letnia przestrzeń wystawienniczo-warsztatowa Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, zbudowana na 512. kilometrze szlaku żeglownego Wisły. Znalazłam się tam wczoraj przypadkiem, przy okazji pierwszego letniego, 15-kilometrowego spaceru, jaki zrobiliśmy sobie z mężem z okazji pięknego dnia i tymczasowej bezdzietności. Okazało się, że dzień wcześniej otwarto tam proekologiczną wystawę „Ośmieceni. Historie z wysypiska cywilizacji”.


Najpierw sobie pomyślałam: no nie, znowu to ekologiczne nudziarstwo! Przecież gdybym miała ochotę na edukację ku chwale matki Ziemi, sama zainteresowałabym się tym tematem, a w ogóle to ile można. Potem pomyślałam, że guzik prawda i że można w nieskończoność, bo jeśli chcemy, żeby cokolwiek zmieniło się w zakutych pałach naszych rodaków, należy wciskać im proekologiczne treści właśnie przy tak niewinnych okazjach jak niedzielny spacer czy kolejka u lekarza. Czy ktokolwiek, kogo należałoby uświadomić, magicznym sposobem uda się do zorganizowanej przestrzeni publicznej lub nawet internetu, żeby zdobyć wiedzę na ten temat i podjąć kroki ku lepszemu? Bardzo nie sądzę. A że sama jestem uświadomiona w stopniu zbyt niewielkim, postanowiłam poczytać te plansze i obejrzeć filmy, które przygotowano dla mnie w Pawilonie 512, bo prawda jest taka, że... toniemy w śmieciach. Myślenie o tym powoduje u mnie coraz silniejszy dyskomfort. I o to chodzi.


„Ośmieceni” na pewno nie jest wystawą, która przyciąga mnogością środków wyrazu. Jest oszczędna wizualnie i – zgodnie z tematem – plastikowo-śmieciowa. Można obejrzeć film eksperymentalno-instruktażowy o tym, jak pewna pani zapragnęła wprowadzić różne ekologiczne, zero-waste'owe zmiany w swoim życiu codziennym i co z tego wynikło; można obejrzeć miniatury filmowe, w których przyroda zastąpiona jest odpadami i posłuchać głosów rozsądku, wydobywających się z małych ekraników zawieszonych na siatce. Mamy przepierzenia z plastikowych butelek, pieluchę w gablocie, siatkową chmurkę.

Byłabym jeszcze szczęśliwsza, gdyby słowo distasteful zostało poprawnie przeniesione ;).

Oprócz tego trochę do poczytania, na szczęście same ciekawe rzeczy – w tym sporo zawstydzających treści, bo przecież ja też kupuję, zużywam, wyrzucam, kupuję, zużywam, wyrzucam, kupuję, zużywam wyrzucam, a czasem nie zdążę zużyć i wyrzucam nieużyte, bo o nie, o matko, kiedy ta marchew tak sczerniała i dlaczego ten chleb tak szybko spleśniał?


To nie jest tak, że tylko my, maluczcy, powinniśmy coś w sobie zmienić. Wciąż największą robotę mają do wykonania korporacje i inni wielcy z rozproszonym poczuciem odpowiedzialności. Ale jeśli wszyscy podejmiemy wyzwanie mądrzejszego zarządzania dobrami i śmieciami, z pewnością planeta to zauważy, a im więcej o tym myślę, tym bardziej jestem przekonana, że w kupie nie tylko raźniej, ale i skuteczniej.



Ta wystawa jest naprawdę brzydka. I... bardzo dobrze, bo ładna być nie powinna. Surowa przestrzeń Pawilonu 512 w połączeniu z tym czymś wiszącym, stojącym, leżącym, jest dość przykra w odbiorze, ale równie przykre są siatki walające się na trawnikach, tony śmieci na Mount Evereście, plama plastiku na Pacyfiku o powierzchni 3-krotnie większej niż Polska i 40 milionów ton elektrośmieci, które rocznie produkuje światowa gospodarka.


Wiecie, nie chcę Wam tu przynudzać. Szczególnie że nigdy nie byłam i prawdopodobnie nie zostanę proekologicznym oszołomem, który nawraca innych. Ale serio, jestem zmęczona samą sobą i swoim bezmyślnym postępowaniem w życiu codziennym. Wiele miesięcy temu podjęłam pewne kroki, które miały ograniczyć (i ograniczyły!) produkcję śmieci w naszym domu. Pijemy filtrowaną kranówkę, recyklingujemy kapsułki z ekspresu, chodzę z wielorazową siatką na zakupy i generalnie więcej myślę, ale to wciąż za mało i całkiem fajnie, że nawet przy okazji spaceru ktoś po raz kolejny zmusił mnie do zastanowienia się, co jeszcze mogę zrobić, żeby nie było zbyt upierdliwie, a jednak z korzyścią dla tej biednej, pogrążonej w śmieciowym chaosie planety.

Szkoda tylko, że po obejrzeniu wystawy, na końcu 80-metrowego pawilonu zobaczyłam punkt kawiarniany, a przy nim najsmutniejszą możliwą puentę:



„Ośmieceni. Historie z wysypiska cywilizacji”, 
1.06.2019–6.10.2019, Warszawa, Pawilon 512 Centrum Nauki Kopernik
Kurator: Marcin Szczelina

wstęp wolny od poniedziałku do czwartku w godzinach 15-20 i od piątku do niedzieli od 10 do 22

Komentarze

  1. o tym problemie trzeba mowić i pisać na okrągło, inaczej ludzie będą go kompletnie igonorować :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Copyright © okołonotatki